Jak dotrzeć do mózgu?
Kiedyś notowałem wszystko na kartkach. Tych kartek robiło się tyle, że nie mogłem się w nich połapać. Przerzuciłem się na komputer. Z porządkiem było lepiej, ale z zapamiętaniem tego, co zanotowane, znacznie gorzej. Pamięć i sposób notowania nie wydawał się mieć ze sobą wiele wspólnego. Do czasu, gdy przeczytałem o tym, jak mózg dzieci rozwija się przez… zabawy fizyczne.
Każda część naszego ciała jest przecież połączona z mózgiem. Mózg uczy się nowych rzeczy poprzez czynności, jakie wykonujemy nie tylko czytając, słuchając czy powtarzając. Wspinając się na drzewo, ugniatając ciasto, idąc pod wiatr. W każdej z tych sytuacji uczymy się. Wykonując odręczne notatki ćwiczymy koordynację ręka-oko. Zapisywane notatki dzięki wykonywanym gestom oraz doświadczeniu faktury papieru i siły nacisku ołówka lepiej stymulują nasz mózg, a my lepiej je rozumiemy i zapamiętujemy. W ten sposób skuteczniej można dotrzeć do mózgu niż przez uderzanie w klawiaturę.
Narodziny najlepszych pomysłów
Tylko jedno, może dwa rozwiązania jakiegoś problemu. Najczęściej potrafimy wymienić je z marszu, bo opierają się na naszych wcześniejszych doświadczeniach. Kiedyś w pracy zespołowej zauważyłem, że mało kto potrafi wymienić więcej niż trzy pomysły jak zmierzyć się z jakimś wyzwaniem. Więcej rozwiązań pojawia się, gdy bierzemy do ręki kartkę i ołówek.
W wielu nowoczesnych firmach technologicznych generowanie pomysłów zaczyna się od zgięcia kartki na osiem części. Na każdym z tak powstałych pól, każdy w zespole ma narysować pomysł na rozwiązanie danego problemu. Udaje się, a pomysły są zaskakujące. Przelewając strumień swoich myśli na kartkę papieru, jesteśmy w stanie stworzyć więcej. Dlatego w czasie omawiania różnych spraw, warto je rysować samodzielnie i zespołowo. Podobnie jest z planowaniem.
Układanie planów
Planowanie niektórym osobom sprawia trudność, bo jest ich zdaniem niezwykle abstrakcyjne. Wiem o czym mówię, bo dawno temu miałem dystans to tworzenia planów. Prowadząc szkolenia wyraźnie zauważyłem, że ludzie chętniej planują, gdy wykorzystują do tego zapisane przez siebie kolorowe karteczki.
Wspólne zapisywanie i przyklejenie karteczek z zadaniami do wykonania o wiele bardziej angażuje nas w proces planowania, niż robienie podobnej notatki w komputerze. Dlatego elektroniczne firmowe harmonogramy są coraz częściej zapisem tego, co wcześniej na papieże wypracowano ołówkiem.
Gdzie ja jestem?
To pytanie zadałem sobie całkiem niedawno, patrząc na ekran telefonu w czasie nudnego spotkania w większym gronie. Od kiedy zacząłem używać smartfonu, zawsze zabierałem go na spotkania. Łatwo coś sprawdzić, zanotować, zadzwonić lub odebrać ważny telefon. Ale perspektywa tej możliwości sprawia, że w każdej chwili siedząc na spotkaniu mogę równocześnie na nim nie być. Zauważyłem, jak moja kreatywność i zaangażowanie w to, co się dzieje tu i teraz drastycznie spada.
Przestałem zabierać telefon na spotkania. Teraz noszę ze sobą skoroszyt i ołówek. Nie myślę o setkach spraw, które mogę załatwić z pomocą leżącego obok telefonu. Jestem tu i teraz ze sprawami, które rozważam z innymi osobami. Jeśli przychodzi mi do głowy coś, co chciałbym zapamiętać, to po prostu to notuję i wracam do spraw, których dotyczy spotkanie.
Zauważyłem, że zrezygnowanie z urządzeń elektronicznych w czasie omawiania spraw i generowania pomysłów zwiększyło moją kreatywność. Cyfrowa demencja, czyli ograniczenie działania mózgu spowodowane przyklejeniem się do cyfrowych urządzeń naprawdę istnieje, a jej konsekwencją są bardzo dotkliwe. Papier i ołówek to doskonałe lekarstwa na tę chorobę, dostępne każdemu od ręki, tanio i bez recepty.

Czytaj także:
Gajdowie, Szustak i… praca nad sobą. Jak łączyć modlitwę z rozwojem osobistym?

Czytaj także:
Słownik kobiet: praca

Czytaj także:
Za jakie grzechy muszę tyle pracować? Za żadne. Bo praca to…